Tydzień 1
Podsumowanie 1/3 – Liczymy
Pierwszy tydzień postanowienia dobiega końca. Póki co nie pojawiły się żadne trudności, które kojarzone byłyby z syndromem odstawienia - określony dzienny przydział spokojnie wystarcza. Co więcej każdorazowo opływamy w małej radości, jeśli udało się wypalić znacznie mniej niż wyznaczono. Najwięcej energii i pełna koncentracja skierowana jest na codziennym przygotowaniu i wyliczaniu partii fajek. Okazało się, że liczenie i przekładanie papierosów do paczki przeznaczonej na dany dzień samo w sobie tworzy podwalinę do poczucia kontroli. Nie każda myśl o chęci zapalenia krystalizowała się w postaci palenia, zwłaszcza rano, ponieważ pojawiała się wątpliwość „wstrzymam się, żeby wystarczyło mi na później”.
Zaczynamy tydzień 17 sztuk.
Do wypalenia zostało 1071 papierów.
Około 884 zł, które pójdą z dymem.
Podsumowanie 2/3 – Zajmij głowę i ręce
Codzienność obfitująca w utarte schematy stwarza doskonałe warunki do bezrefleksyjnego odtwarzania reakcji nawykowych. Poranna kawa, ciąg pracy, wieczorne odreagowanie, ostatni przed snem. Ale nie tylko, wrogiem jest również nuda. Nuda częściej prowadzi nas po małe co nieco, przez nudę spędzamy za dużo czasu na portalach internetowych, z nudy idziemy zajarać. Aga znalazła na to sposób – zrealizuj od dawna odkładany pomysł lub plan. I niech cię pochłonie. W naszym przypadku była to misja rower. Od dawna w domu z kąta w kąt przekładany był stary, zniszczony rower a pomysł zakupu drugiego do kompletu, cyklicznie pojawiał się przy każdej okazji ładniejszej pogody zza oknem. W sobotę Aga spędziła 3 godziny w salonie (wybierając nowy rower), godzinę w serwisie (omawiając szczegóły reanimacji roweru starego) i 2 godziny w garażu (ciesząc się z każdej przykręconej lampki i dopasowaniem kasku). I zwyczajnie nie miała czasu palić. Tego dnia w papierośnicy zostało znacznie więcej papierosów pod koniec dnia. A niedziela rozpoczęła się od 30 minutowej wycieczki rowerowej (no dobra, nie do końca, zaczęła się od kawy i papierosa, ale wszystko przed nami).
Podsumowanie 3/3 – Bądź moim balonem z helem
Nieoceniona jest pomoc i wsparcie innych w tej trudnej drodze. Wiara, siła i doping mają ogromną moc. Aga przekonała się o tym z dwojoną siłą – jej mąż również pali, rzucić nie chce, nie planuje, a pomysł zerwania z nałogiem swojej żony podsumował słowami „dobra, dobra, już tysiąc razy to widziałem, haha, nie ma co”. Uśmiech znika z twarzy.
***
Po urodzinach pozostały 3 balony z helem, dwa z nich bardzo szybko straciły swoje lotne właściwości, tylko jeden wciąż unosił się wysoko nad sufitem. Wystarczyło przywiązać dwa balony do wstążki latającego, żeby wszystkie podniosły się z podłogi. Żeby znów można było obserwować je wysoko nad głową. Bądź czyimś balonem z helem.
Dodaj komentarz